Nie da się nie pomyśleć o śmierci w obliczu nadchodzących "świąt", przez wielu z nas nazywanych po prostu długim weekendem.
Jako żarliwa przeciwniczka chowania ludzi w ziemi, mam dziwną słabość do cmentarzy. Miło popatrzeć, jak po zmroku kolorowe światełka migocą pomiędzy nastrojowymi pomnikami. Jest cicho i pachnie ogniem i wilgocią. Fajnie.
Dzisiejszy post mogłam w sumie zatytułować "10 powodów, dla których Halloween jest lepsze od Wszystkich Świętych", bo o tym właściwie będzie i właśnie z takim nastawieniem. Może niektórych oburzyć, że wolę komercjalne, amerykańskie, pogańskie święto niż naszą piękną polską tradycję, ale mam na swoją obronę kilka argumentów, którymi się poniżej dzielę. Pewnie nie dam rady zawrzeć wszystkiego w jednym wpisie, bo jest tego trochę. Zapraszam.
Nazwa święta - Wszystkich Świętych, odnosi się do wszystkich ludzi, którzy zostali przez Kościół Katolicki uznani świętymi. De facto oznacza to, że prawie wszyscy mamy wtedy imieniny (jeśli tylko Wasze imię nosił jakiś święty).
Ponieważ nie pałam do Kościoła przesadną sympatią, że tak eufemistycznie powiem, samo to jest dla mnie minusem na rzecz Wszystkich Świętych. A kiedy dołożymy do tego tych całych świętych, to już w ogóle. Byli to ludzie, którzy w najlepszym wypadku zdecydowali się nigdy nie uprawiać seksu (brawo za silną wolę, nic poza tym), myć chorych lub żyć w ascezie. Mogli się w ogóle nie myć przez całe życie w celu umartwiania swojego grzesznego ciała.
Ponieważ wartości chrześcijańskie ulegały ewolucji na przestrzeni wieków i w każdym okresie w cenie była inna cecha, kanonizowano osoby, które w dzisiejszych czasach niewątpliwie nie byłyby uznawane za wzór do naśladowania. O ile brak higieny czy celibat są jeszcze w miarę nieszkodliwe, to warto zaznaczyć, że wśród świętych znaleźć można członków zakonów rycerskich, którzy z reguły mieli na rękach ludzką krew. Skrajnym przykładem jest błogosławiony Karol de Blois - pobożny rycerz Bretoński, który w ramach zdobycia jakiegoś tam miasta, zlecił wymordowanie ok. 2000 mieszkańców (Od razu zaznaczę, że szacunek do śmierci nie oznacza deprecjonowania życia i w żadnym nie usprawiedliwia morderstwa lub też - jak w tym przypadku - ludobójstwa).
No ale dobrze, uznajmy, że Watykan nie jest nieomylny (choć istnieje dogmat o nieomylności papieża) i że kieruje się obowiązującymi trendami w świętości. Dzisiaj brak higieny do takowych nie należy, za to honoruje się ponadczasową opiekę nad chorymi i biednymi. Nie wypowiem się na temat Matki Teresy z Kalkuty i jej kontrowersyjnej działalności, ponieważ już i tak zboczyłam z tematu.
Ale kanonizacja to nie tylko "św." przed nazwiskiem i fajne obrazy z aureolą. Według kościoła, święty czy też pretendent do tego tytułu, cieszy się specjalnymi łaskami i może dokonywać cudów. Nie wiem, jak to jest uznawane teraz, ale uważano, że święci automatycznie zostają zbawieni. Jest dosłownie wybrańcem bożym. Nie fajnie, nie fajnie.
No to teraz trochę o Halloween.
Wbrew opinii nie jest to święto amerykańskie. Do Stanów przywędrowało, jak wszystko, z Europy, gdzie obchodzone jest od setek lat i w swojej genezie znacznie wyprzedza Wszystkich Świętych. Oczywiście nie w obecnej formie.
Uważano, że jesienią (trudno określić konkretną datę, choć zawsze można strzelać w święta solarne) granica pomiędzy światem materialnym a duchowym nieco się zaciera, dzięki czemu duchu mogą z zaświatów przejść do świata żywych. Zarówno te dobre jak i te złe. Trochę tak jak z Dziadami.
Z troski o dusze dobrych ludzi i członków rodziny przygotowywano latarnie, które miały wskazywać im drogę, a te złe próbowano w jakiś tam sposób odstraszyć. Abstrahując od konkretnych obrządków, widać tu zarówno troskę o zmarłych członków rodziny jak i szacunek dla martwych w ogóle.
Tak naprawdę to samo mają na celu nasze obecne święta - tutaj też chodzi o pamięć i chwilę zadumy nad kruchością życia. Także są światełka, są kwiaty i modlitwy. Nie ma w tym nic złego oczywiście, to samo w sobie jak najbardziej pochwalam (z grubsza), gdyby tylko nie było to tak prostackie w swojej formie.
O prostackiej formie napiszę już kiedy indziej, bo już i tak się rozpisałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz