Może Was zastanawiać, drodzy czytelnicy, po co powstał ten blog. Zgodnie z tytułem, jest on po to, by ocieplić wizerunek śmierci.
W obecnej kulturze Śmierć jest traktowana po macoszemu i z przestrachem. Patrząc na polskie społeczeństwo, które jest w dużym stopniu katolickie, a przynajmniej wychowane w duchu katolicyzmu, śmierć ma zaskakująco złą sławę.
Mam tutaj na myśli rozpowszechniony pogląd o życiu wiecznym, jakie czeka na wierzących i/lub dobrych ludzi po śmierci, o krainie wiecznej szczęśliwości, osiągnięciu absolutu. Skoro po tym długim i nierzadko męczącym życiu, czeka na nas coś tak wspaniałego, czyś nie powinniśmy oczekiwać śmierci z niecierpliwością? Czy ta obawa może wynikać z tego, że nikt z katolików tak naprawdę nie uważa się za dobrych ludzi? A może boją się, że nie mają racji i niebo to ściema?
W większości wierzeń na świecie koniec życia oznacza nagrodę za trudy napotkane przez lata męczarni na tym łez padole.
Koniec cierpienia i w końcu święty, święty spokój.
Głęboko wierzę, że gdy ludzie zaczną podchodzić do śmierci z większą sympatią, świat sanie się lepszym miejscem.
Ciekawostka: Gdy byłam młodsza a to myślałam, że "łez padole" to jakieś hiszpańskie słowo, oznaczające ziemię (brzmi: uespadole, przyznacie chyba, że to prawie jak hiszpański!)
Zachęcam do dyskusji o śmierci i do umierania w ogóle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz